3 lutego 2023

Helena Englert jakiej nie znacie. Szczera do bólu spowiedź gwiazdy „Pokusy”, wyreżyserowanej przez Marię Sadowską

Ma 22 lat i za sobą debiut na dużym ekranie w kontrowersyjnej „Pokusie”. Temperamentna i drapieżna Helena Englert udowodniła, że nie boi się żadnych wyzwań, a udział w scenach rozbieranych to dla niej jedno z wielu zadań aktorskich. Wcale nie najtrudniejsze. W wywiadzie dla Monolith Films opowiedziała też, m. in. o: „strzelaniu z biodra” w trakcie castingu do roli Inez, okolicznościach decyzji, by radykalnie skrócić włosy i powodach, dla których zdecydowała się porzucić Nowy Jork dla Warszawy.   

W „Pokusie” zagrałaś główną rolę. Jak scharakteryzowałabyś swoją bohaterkę?

Inez ma, tak jak ja, ponad dwadzieścia lat. Wychowała się w małym miasteczku ze swoim tatą. Przyjechała do Warszawy, by szukać szczęścia w świecie mediów. Podjęła pracę w tabloidzie jako dziewczyna na posyłki. Tam poznała swojego szefa, Włocha i od tej pory wszystko w jej życiu zaczęło się zmieniać…

W jaki sposób trafiłaś na plan produkcji?

Przez casting. Kilka miesięcy temu pojawiłam się na przesłuchaniu do głównej roli i najwyraźniej się spodobałam.

Czy to oznacza, że masz receptę na wygrywanie castingów?

Starając się o rolę trzeba pamiętać, że w trakcie przesłuchania do roli trochę się „strzela z biodra”. Jeśli trafisz, to dostajesz angaż. Problem w tym, że już na planie zdjęciowym, w trakcie realizacji poszczególnych ujęć, konieczne jest dobre przygotowanie aktorskie.

Zwłaszcza że „Pokusa” to kontrowersyjna produkcja, w której aż roi się od trudnych scen.

Sporą trudność przysparzały mi ujęcia zbiorowe, które były bardzo trudne pod względem koordynacyjnym. Brało w nich udział nie tylko wielu aktorów, ale również statyści. Te sceny zawsze zajmują więcej czasu i są skomplikowane organizacyjnie (…) Trzeba wykazać się sporym opanowaniem, by nie dostać „głupawki” po kilku godzinach i się nie rozproszyć.

A co z pozostałymi wyzwaniami na planie zdjęciowym?

Dla mnie sceny dwójkowe czy trójkowe, intymne i psychologiczne kręci się najszybciej, najłatwiej i bardzo przyjemnie. To ujęcia, w trakcie których zawsze jest czas, żeby sobie usiąść, pomyśleć i przedyskutować. Nigdy nie mam z nimi większego problemu. Dla mnie najtrudniejsze są sceny lekkie, frywolne, biurowo-przejściowe. Gdy w „Pokusie” musiałam pokazać swoją bohaterkę jako młodą, nieopierzoną i naiwną. Przyznam też, że najgorzej grało mi się sceny komediowe, bo ich kompletnie nie czuję.

A co z erotyką, której nie brakuje w „Pokusie”? Czy w scenach intymnych wymagasz, by na planie były tylko osoby, bez których dane ujęcie by nie powstało?

Dla mnie sceny erotyczne to filmowy standard. Jeśli aktorka ma się rozebrać, to wiadomo, że wolałaby tego nie robić przed 50 osobami, tylko przed ograniczoną publicznością na planie. I to niezależnie od tego, ile osób zobaczy to później w kinie (…) Dlatego na czas kręcenia tego typu ujęć cała ekipa musiała zejść z planu zdjęciowego. I powtarzam, to wcale nie jest mój wymysł, tylko taki jest standard pracy.

Jesteś aktorką, która na planie poddaje się bez słowa sprzeciwu sugestiom reżyserskim, czy raczej masz mnóstwo pomysłów co do poszczególnych dialogów i scen i koniecznie chcesz je przeforsować?

To jest bardzo indywidualna kwestia, w zależności od projektu filmowego, produkcji i reżysera. Marysia Sadowska, która wyreżyserowała „Pokusę”, była otwarta na sugestie aktorów, na wspólną pracę nad tekstem i postacią, za co jestem jej bardzo wdzięczna. Na planie „Pokusy” kręciliśmy sceny zarówno po polsku, jak i po angielsku. Jeśli Marysia miała jakiś pomysł, to ja byłam absolutnie otwarta na jej sugestie i propozycje. O ile, nie było to niezgodne z moją moralnością, etyką pracy, a także nie odbiegało od mojej wizji postaci. Poza tym cały czas pamiętałam, że jestem młodą aktorką, która jeszcze nie skończyła szkoły aktorskiej i jeszcze musi się sporo nauczyć. Nie uważam, że wiem wszystko najlepiej.

Zanim trafiłaś na plan „Pokusy” największe zamieszanie w Internecie wzbudziły Twoje eksperymenty z fryzurą. Dlaczego obcięłaś włosy? Zrobiłaś to na potrzeby roli w „Pokusie”?

Pewnie powinnam tak powiedzieć, ale tak wcale nie było. Co więcej, gdy pojawiłam się na castingu, to włosy były jeszcze krótsze, ale reżyserce Marysi Sadowskiej wcale to nie przeszkadzało. I jestem jej wdzięczna, że w takiej fryzurze mogę grać w „Pokusie”. Muszę też dodać, że zdecydowałam się na to, bo taki miałam na siebie pomysł i jestem z niego bardzo zadowolona. Krótkie włosy są super i świetnie się w nich czuje. Natomiast rano nie wymagają długotrwałego suszenia po umyciu. Poza tym zmiana fryzury nie jest dla mnie wcale radykalną zmianą wizerunku…

Przez rok studiowałaś aktorstwo w Nowym Jorku. Dlaczego wróciłaś do Polski? Nie żałujesz swojej decyzji? Chociaż – z drugiej strony – gdybyś jej nie podjęła, ktoś inny zagrałby Inez w „Pokusie”.

Dokładnie. Gdybym teraz była w Nowym Jorku, to pewnie byśmy nie rozmawiali. Jeśli jednak w życiu podejmuje się ważne decyzje, to potem trzeba za nimi stać murem. W tej chwili nie zastanawiam się, czy powinnam żałować powrotu do Polski. Wierzę, że ten mój rok tam nie był po nic. Prywatnie wiem, co zyskałam, ale intuicja mi podpowiada, że jeszcze gdzieś to, czego się tam nauczyłam, ludzie, których tam poznałam i kultura, którą było mi znane poznać i się na nią napatrzeć, że to jeszcze kiedyś do mnie powróci. A na razie jestem tutaj i bardzo mnie to cieszy.

Skąd pomysł, żeby kontynuować naukę w warszawskiej Akademii Teatralnej?

Decyzję podjęłam w trakcie pandemii koronawirusa. Wróciłam do Warszawy i zdałam do Akademii Teatralnej. Stwierdziłam, że nie będę już kombinowała i dlatego starałam się o przyjęcie do szkoły, którą miałam najbliżej miejsca zamieszkania. Jeśli by mi się to nie powiodło, miałam wrócić do Nowego Jorku (…) 2020 rok był dla mnie czasem chaosu, w trakcie którego podejmowałam najróżniejsze, dziwne decyzje. Ale tej akurat nie żałuję. W Akademii Teatralnej zyskałam przyjaciół, cudownych profesorów, którzy nauczyli mnie wszystkiego co potrafię…

A czy ujawnisz, jakie masz plany aktorskie po zakończeniu pracy na planie „Pokusy”?

Nie mogę nic powiedzieć. Pewne jest tylko to, że nie wracam do „Barw szczęścia” (śmiech). To była wspaniała przygoda, ale dziękuję. Było, ale się skończyło. Trzeba iść dalej. Chociaż przyznaję, że dzięki temu serialowi nauczyłam się etyki pracy na planie filmowym.

Jeśli pojawią się kolejne propozycje, to czym masz lub miałaś zwyczaj konsultowania propozycji z rodzicami?

Konsultuję się w bardzo wielu kwestiach z moimi rodzicami, jak chyba wszyscy. Wiadomo, że sięga się po poradę do ludzi, którzy mają większe doświadczenie i są ci bliscy. Przynajmniej tak to powinno wyglądać.

O czym jest „Pokusa”?

Atrakcyjna i ambitna Inez (Helena Englert) od zawsze marzy o karierze dziennikarki. Gdy dostaje pracę w popularnym serwisie śledzącym życie gwiazd sportu i ekranu, wydaje jej się, że wielki świat ma na wyciągnięcie ręki. Nie spodziewa się jednak, jak dalece różni się on od jej wyobrażeń i jak bardzo może być niebezpieczny dla młodej, niedoświadczonej kobiety. Jej szef, Filip (Andrea Preti) jest co prawda niezwykle atrakcyjnym mężczyzną, ale traktuje Inez jak dziewczynę na posyłki.

Natomiast Maks (Piotr Stramowski), piłkarz u szczytu sławy, okazuje się czarującym, ale niepokojąco tajemniczym facetem. To właśnie o nim Inez ma napisać swój pierwszy materiał. W tym celu przez trzy dni ma nie odstępować go na krok. To, co zobaczy, przeżyje i poczuje będzie jednak musiała zachować tylko dla siebie. Chyba że znajdzie w sobie odwagę, by wywołać skandal, który wstrząśnie całym krajem.

O FILMIE

„Pokusa” to film inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, zdradzający kulisy świata sportu, mediów i show-biznesu. Jest bezpruderyjny, dynamiczny i nowoczesny. Jego siłą nośną są prawdziwy skandal, intryga i seks.

W „Pokusie” zobaczymy popularnych polskich aktorów, m. in.: Helenę Englert, Piotra Stramowskiego, Joannę Liszowską, Piotra Głowackiego. W jedną z głównych ról w filmie wcielił się też Andrea Preti, którego polski widz pamięta z filmu „Dziewczyny z Dubaju”. Na ekranie nie zabraknie także znanych celebrytów i influenserów: Klaudii El Dursi, Ewy Ekwy, Oli Ciupy czy Damiana „Stiflera” Zduńczyka.
Reżyseria: Maria Sadowska.
Producentem „Pokusy” jest Lighcraft.
Film dystrybuuje Monolith Films.

Pokusa

Artykuł powiązany z filmem
O filmie Zwiastun