„Wieloryb” idzie jak burza. Do tej pory film obejrzało ponad 70 tysięcy widzów!

Pod koniec ubiegłego roku przez Stany Zjednoczone przetoczyło się istne informacyjne tsunami o „Wielorybie”. W sieci pisano wówczas, że najnowsze dzieło Darrena Aronofskiego to wyciskacz łez, który ogląda się, obowiązkowo trzymając w ręku otwartą paczkę chusteczek. Podkreślano, że to historia z morałem, poruszająca niezwykle istotne społecznie problemy otyłości, sensu życia po utracie ukochanej osoby i trudnych relacji ojciec–córka. Te wszystkie doniesienia tylko podsyciły ciekawość widzów nad Wisłą. W końcu – 17 lutego – film trafił do polskich kin i od razu wzbudził ogromne zainteresowanie.
Obraz, który otrzymał trzy nominacje do tegorocznych Oscarów, do tej pory obejrzało ponad 70 tysięcy widzów. To doskonały wynik jak na tak ambitny projekt. W czym Brendan Fraser upatruje sukces „Wieloryba”?
– Po pierwszej rozmowie z Darrenem (Aronofskim – przyp. red.) uświadomiłem sobie, że „Wieloryb” będzie wyjątkowy i to pod każdym względem. Przede wszystkim reżyserowi nie zabrakło odwagi, aby obsadzić znanych aktorów w zupełnie innych rolach niż te, do których przyzwyczaili przez lata swoich wiernych fanów – wyznał w jednym z wywiadów filmowy Charlie.

Ale na tym nie koniec. Reżyser postanowił zaryzykować i skoczył na głęboką wodę. Zdecydował się wyjść ze swojej strefy komfortu. Chociaż zasłynął produkcjami realizowanymi z wizualnym rozmachem, teraz postawił na wręcz ascetyczną prostotę i skromność środków wyrazu.
– Darren zaadaptował na film popularną sztukę Samuela D. Huntera z 2012 roku. Po wejściu na plan zdjęciowy wszyscy zorientowaliśmy się, że będziemy pracowali tak jak w teatrze. Musieliśmy grać przez cały czas, poruszając się ograniczeni jednym pomieszczeniem i na wyznaczonym przez reżysera niewielkim obszarze. W pierwszej chwili wydało mi się to zadaniem bardzo trudnym i miałem różnego rodzaju wątpliwości. Jednak po pewnym czasie doceniłem ten zabieg i zrozumiałem, z jak niezwykłym wyzwaniem przyszło nam się zmierzyć – dodał Brendan Fraser.
Największe atuty „Wieloryba”
Z kolei Hong Chau była ogromnie podekscytowana, gdy to właśnie jej Aronofsky powierzył rolę Liz. Już pierwszy dzień zdjęciowy utwierdził ją w przekonaniu, że trafiła do obsady produkcji, która poruszy do głębi i skradnie serca widzów na całym świecie.
– Mnie ten film porwał, odkąd przeczytałam scenariusz. „Wieloryb” to historia dla osób wrażliwych, empatycznych i troskliwych. Jednym może dać nadzieję, a innym może podsunąć gotowe rozwiązania. To jedna z najbardziej wartościowych produkcji ostatnich lat – oceniła aktorka.
O FILMIE:
Głównym bohaterem „Wieloryba” jest Charlie, który już od lat żyje na marginesie świata. Uwięziony w małym mieszkaniu przez chorobliwą otyłość. Odrzucony, nie bez powodu, przez swoich bliskich, samotnie zmierza w życiową przepaść. Wystarczy jednak jeden impuls, jedno spotkanie, by rozpalić w nim płomień nadziei na to, że jeszcze nie wszystko stracone.
Charlie podejmuje próbę nawiązania dawno utraconego kontaktu z nastoletnią córką. Wie, że czeka go niesłychanie trudne zadanie. Zdaje sobie sprawę, że ryzykuje utratę ostatniego złudzenia. Gotów jest jednak podjąć to ryzyko z wiarą, że także dla niego jest jeszcze szansa na odkupienie.
Obsada: Brendan Fraser („Miasto gniewu”, „Mumia”, „Podróż do wnętrza Ziemi”, „Spokojny Amerykanin”, „Zemsta futrzaków”), Sadie Sink („Stranger Things”, „Eli”, „Szklany zamek”), Samantha Morton („Raport mniejszości”, „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, „Cosmopolis”, „W imieniu armii”, „Słodki drań”), Hong Chau („Menu”, „American Woman”, „Wielkie kłamstewka”).
Reżyseria: Darren Aronofsky.
Dystrybucja w Polsce: Monolith Films.