Internauci zachwyceni „Demeter: Przebudzenie zła”. W sieci aż huczy po polskiej premierze horroru o Drakuli
Bomba eksplodowała! Jedenastego sierpnia na ekrany polskich kin trafił długo wyczekiwany „Demeter: Przebudzenie zła”, przerażający horror w reżyserii Andre Ovredala, który może pochwalić się imponującym budżetem w wysokości prawie 100 mln dolarów. Internauci nie pozostali obojętni na tę wyjątkową premierę będącą niezwykle udaną adaptacją „Dziennika kapitana”, rozdziału z powieści „Dracula” Brama Stokera z 1897 roku.
Poniżej garść najciekawszych komentarzy, które pojawiły się na forach, stronach dla wielbicieli horrorów, w opiniach pod oficjalnymi zwiastunami, czy też na popularnych portalach.
Jakimi wrażeniami po wyjściu z seansu podzielili się wielbiciele kina grozy?
„Demeter: Przebudzenie zła”: internauci po premierze – Na „Demeter: Przebudzenie zła” wybrałem się 12 sierpnia. I chociaż nie jestem znawcą i żaden ze mnie miłośnik tego typu kina, to na filmie nie nudziłem się nawet przez sekundę. Trzyma w napięciu, a przez pierwsze 45 minut autentycznie się bałem. Sam Drakula był naprawdę przerażający. Zamykałem oczy, by na niego nie patrzeć, gdy pojawiał się na ekranie […]. Do tego dorzucę wielkie brawa za świetne CG i muzykę, a także ujęcia statku, który prezentował się niezwykle okazale i imponująco […]. To jedna z ciekawszych propozycji kinowych w trakcie tegorocznych wakacji – ocenił jeden z wielbicieli horrorów. Internauta nie był w swoich zachwytach odosobniony.
Z kolei inny użytkownik zwrócił uwagę na głównego bohatera „Demeter: Przebudzenie zła”. – Nie twierdzę, że to najstraszniejszy i najbardziej dopracowany w szczegółach horror, który widziałem. Natomiast tę produkcję wyróżnia postać Drakuli. Twórcy pokazali go inaczej, niż byłem do tej pory przyzwyczajony. Nie miał on nic wspólnego np. z władcą ciemności z filmu „Dracula” Francisa Forda Coppoli. Nie wiem, czy to zasługa reżysera czy aktora, który tę postać kreował, ale pewne jest to, że w efekcie wyszła z tego absolutna perełka. Do tego ten spektakularny i przerażający efekt wizualny. A muzyka z filmu to już w ogóle arcydzieło! – zauważył.
Natomiast jedna z wielbicielek filmów o Drakuli stwierdziła bez ogródek: – Pierwsze recenzje ze Stanów bardzo mnie zaciekawiły i skusiły, by się na ten film wybrać do kina. Szczerze przyznaję, że nie żałuję tych dwóch godzin w dusznej sali. Sam zamysł filmu bardzo mi się podoba. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że autor książki – Bram Stoker – nie rozpisywał się zbyt obszernie na temat przeprawy Demeter do Anglii, to scenarzyści mieli naprawdę spore pole do popisu. Myślę, że dali radę. Zaserwowali widzom krwawą jatkę na statku i o to chodziło. Jeśli ktoś chciałby czegoś więcej, to niekoniecznie rozrywka dla niego. Wielbiciele gatunku nie będą rozczarowani i to właśnie oni powinni iść na „Demeter: Przebudzenie zła”. Póki jest jeszcze w emisji…
„Demeter: Przebudzenie zła”: śmierć czai się na statku
Przypomnijmy, że „Demeter: Przebudzenia zła” to przerażająca historia ostatniego rejsu szkunera „Demeter”, na którego pokład zostaje zabrany obcy pasażer. Gdy statek odbija od nabrzeża, nikt z załogi nie ma pojęcia, że w jednej z dwudziestu czterech nieoznakowanych skrzyń znajdujących się na pokładzie kryje się zło.
Po zapadnięciu zmroku statek wypływa na pełne morze. Nagle odkryta zostaje pierwsza ofiara. Wołanie o pomoc nie ma już żadnego sensu. Każda kolejna noc przynosi śmierć, a istota będąca jej sprawcą pozostaje nieuchwytna.
Im bliżej do londyńskiego portu, tym bardziej oczywiste staje się, że najgorsze dopiero nadejdzie…
W horrorze – do którego zdjęcia były realizowane w Berlinie i na Malcie od 30 czerwca do 1 października 2021 roku – wystąpili m.in. David Dastmalchian jako Wojchek, Liam Cunningham (Kapitan Eliot), Aisling Franciosi (Anna) i Corey Hawkins (Clemens).
Gatunek: horror.
Film w kinach od 11 sierpnia.
Produkcja: USA 2023.
„Demeter: Przebudzenie zła” dystrybuuje Monolith Films.